45

Remont w 48h [S07,E12] czyli względność przestrzeni

Mikrokawalerki to osobny segment mieszkań, na które wzrasta popyt w związku z tworzeniem się społeczeństwa współczesnych nomadów mającego w dużej mierze związek, z rozwijającym się pokoleniem kultury mobilnej. Póki nie pojawi się chęć założenia rodziny, czy choćby wspólnego ogniska domowego, (a przychodzi ona coraz później…) póty dobrze zagospodarowana kawalerka stanowi optymalną bazę wypadową. Oczywiście, o ile jest dobrze zagospodarowana… Nasz bohater Marian, to młody, aktywny zawodowo i wysmakowany stylistycznie przedstawiciel wspomnianego pokolenia. Życie w dużej mierze spędza „na mieście”, ale lubi też przyjmować swoich znajomych u siebie. Problem w tym, że ma do dyspozycji 19 m2, w tym 10 m2 salonosypialniogarderoby. Choć z mojej perspektywy największym problemem jest złe zagospodarowanie przestrzeni i brak spójności stylistycznej, która zawsze daje poczucie ładu. Wie to również Marian i dlatego zgłosił się do mojego programu.

Niewątpliwym walorem pokoju, za który się zabraliśmy, była wysokość pomieszczenia. 3 metry dają już szansę wygodnie korzystać z łóżka na antresoli, taką też konstrukcję zastałem u naszego bohatera i w zasadzie była to jedyne sensowne rozwiązanie w tym wnętrzu… no dobra, pomysł na ustawienie małej rozkładanej sofki pod łóżkiem (jedyne słuszne jej usytuowanie), też był dobry. Dzięki temu Marian może zaoferować spokojny sen gościom styranym wieczorną u niego posiadówką. Ja to szanuję, konstrukcja antresolowa zostaje, reszta wychodzi (w szczególności lodówka), póki co na korytarz… cały… i dwa półpiętra…

Elektryka, elektryka, elektryka… czy ja już Wam kiedyś pisałem o deficycie gniazdek w starym budownictwie?…? Tutaj w sumie tragedii nie było, jedynie rozplanowanie nie do końca mnie satysfakcjonowało. Kiedy śpisz na antresoli i w zasadzie, będąc w domu, spędzasz tam połowę czasu, no to powiedzcie sami, nie chcielibyście mieć gniazdka w zasięgu ręki? Przecież wszyscy w zasadzie jesteśmy już przedstawicielami kultury mobilnej!… Zatem jedno z gniazdek wywędrowało na górę. Z przyczyn produkcyjnych remont rozpoczęliśmy w niedzielę.? Kuć nie można było, ale skrobać i głaskać już tak. Troszkę nam to logistykę rozbiło, ale już w poniedziałek chłopaki szybko nadrobili temat i kole południa można już było malować. Jasno musiało być, więc ściany równiutko bielą złamaną potraktowaliśmy, co więcej, po przetarciu konstrukcji łoża wyżynnego, też je pomalowaliśmy, na o ton ciemniejszą prawieszarość.

Tak pusto, tak ładnie… Niestety, trzeba było naszemu bohaterowi zapewnić jakieś „gabaryty” na przechowywanie rzeczy, których ponoć do tej pory nawet nie miał śmiałości zwieźć z braku miejsca!? Zakupiłem w sumie 3 białe moduły szafowe. Duży, wysoki klasyk 100×60 cm, na rzeczy wiszące i dwa płytsze słupki z półkami 50×40 cm. Cały bajer polegał jednak na tym, że fronty owych słupków były lustrzane, ustawione vis a vis z lekkim przesunięciem, co w różnych miejscach pokoju dało bardzo ciekawe złudzenia przestrzenne, ogólnie sprzyjające poczuciu przestronności… Pierwotnie planowałem „uszyć” na miarę szafę pod wnękę w ścianie po lewej stronie, która aż się o to prosiła, kiedy jednak okazało się, że zaczynamy w niedzielę, musiałem tę koncepcję porzucić.  Każda zmiana daje nowe możliwości. Podział na różne głębokości i powstające w związku z tym szczeliny, wykorzystałem do wciśnięcia ażurowych półeczek przy szafie (dzięki czemu uprzytulniła się duża połać drzwi) oraz dodatkowego poczucia głębi pomieszczenia.

Nasz bohater jest indywidualistą, moim zadaniem było udowodnić mu, że to szanuję i doceniam. Pojechałem więc do wyjątkowego miejsca, w którym zatraciłem się na ponad godzinę, eksplorując 1000 m2 wyjątkowych mebli i przedmiotów, po prostu wpadłem w odchłań Manufaktury Guido.  I zaczęła się zabawa w charakterne wychodzenie z bieli. Czarna, stalowa, ażurowa komódka z surowymi, drewnianymi frontami szuflad i topem, zrobiła taką robotę… Do tego wisząca multipółka z wieszaczkami w tym samym industrialnym charakterze. Czarno-szara sofka, stolik do którego idealnie pasowały zastane taborety… a to wszystko w lekkich wizualnie, choć czarnych profilach. Obrazy i czarno-białe zdjęcia w delikatnych, czarnych ramkach, a tłem do tego wszystkiego stały się monochromatyczne zasłony z prostym paternem profili czarnych liści, zamknięte w kadrze zasłonami czarnymi, niczym sceniczna kurtyna… Cóż… wszystko było gotowe, sztukę czas zacząć, uwaga… wchodzi Marian! „Wow… Czad… Wow…” Dziękuję, kurtyna!

Do następnego

Tom

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies. W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności".