Remont w 48h [S07,E07] czyli z większego do mniejszego po więcej
Logistyka 5-osobowej rodziny w M4 wymaga kompromisów. Małżeństwo z trójką dorastających dzieci, dwóch synów – Mateusz i Michał (19, 10 l.) oraz córka Ola (15 l.). Trzy pokoje z kuchnią zmusiły kochających rodziców do zorganizowania sobie sypialni w salonie, dwa pozostałe pokoje podzielić wszak należało między dzieci, według płci. Pewne decyzje logistyczne były oczywiste, jednak podział pokoi dziecięcych wydawał się nie tyle niesprawiedliwy, co statystycznie niewłaściwy. Otóż pokój Oli był prawie 2 razy większy od pokoju chłopaków! U Oli stała jednak wielka szafa, która była garderobą dla całej rodziny, zatem prywatność dorastającej dziewczyny była mocno zaburzona. Lata leciały, dzieciaki robiły się coraz większe i nim się spotkaliśmy, zwarci i gotowi, stali już na progu logistycznej rewolucji. W tym procesie rodzinnego dojrzewania stałem się jedynie pretekstem, pewnego rodzaju buforem dla wewnętrznych tarć i potencjalnych pretensji. Radośnie przyjąłem odpowiedzialność na klatę i zabraliśmy się za nowy pokój Oli, czyli ex-pokój chłopaków, bo wiadomo, dżentelmeni puszczają kobiety przodem!
Mocno sczochrane ściany w zasadzie nie wymagały specjalnego wygładzania, pojawił się jedynie standardowy temat przeniesienia jednego z dwóch gniazdek, dodania trzeciego i podciągnięcie z niego zasilania do kinkietu. Większym wyzwaniem stał się parkiet, mocno wytarty w dwóch miejscach (jeździły tam krzesła na przytępych kółeczkach). Rzadko biorę się za renowację podłogi, gdyż jedynym sensownym rozwiązaniem w 48h jest olejowanie. Tutaj mieliśmy małą powierzchnię do przerobienia, więc bez specjalnych dylematów przekazałem chłopakom szlifierki i przetarli całość do żywego, łącznie z listwami przypodłogowymi. Ola nie chciała robić problemów, więc trudno było mi wyciągnąć z niej jakie konkretnie kolory preferuje. Ustaliliśmy jedynie, że chciałaby mieć jasno, a ja sam stwierdziłem, że mimo iż zieleń, w której tonął jej dotychczasowy pokój, była delikatnym przegięciem, naturalne kolory z zielonymi akcentami, dadzą jej poczucie bezpieczeństwa i „zmiękczą” tę radykalną zmianę miejsca oraz klimatu.
Z wyznaczeniem stref w pokoikach typu wagon zawsze jest problem. Łóżko z reguły ląduje po przekątnej wejścia, dodatkowo wydłużając nam perspektywę, biurko i szafę utyka się później po kątach byle dało się usiąść przy biurku, a drzwi szafy nie blokowały przejścia. Tutaj kluczem do wnętrza stała się dla mnie koncepcja osobistej garderoby Oli. Przywykła mieć szafę w pokoju, tyle, że dotąd w 4/5 nie była jej. Postanowiłem więc zrobić jej kącik garderobiany z prawdziwego zdarzenia, z lustrem, niezależnym oświetleniem, wydzielony od reszty pomieszczenia ażurowym regałem z dodatkowym przechowywaniem. Regał ten skręciliśmy z łóżkiem, dzięki czemu nie musieliśmy mocować go do ściany, pozostawiając wizualną lekkość formy. Prostą bryłę biurka ustawiłem pod oknem w poprzek pokoju, dzięki czemu proporcje nieco się wyrównały, parapet stał się półką, a w miarę płytki blat bez problemu dawał możliwość otwierania okna. Poza tym lepiej marzy się przy biurku, patrząc w dal na szeroko rozpostartą panoramę Warszawy…
Idąc tym tropem pomyślałem, że ciekawym pomysłem może być graficzne odzwierciedlenie tej perspektywy na prawej ścianie, która ze względów komunikacyjnych nie mogła zawierać niczego poza ozdobami płaskimi. Znaleźliśmy bardzo prężnie działający sklep, specjalizujący się w artystycznym, dedykowanym druku map o skutecznej nazwie MAPTU. Zamówiłem tam dwie grafiki prezentujące mapę Warszawy oraz Starych Bielan z Wawrzyszewem. Poprosiłem by na obu pojawiła się czerwona kropka w miejscu zamieszkania naszej rodzinki oraz by opisy dedykowane były temu miejscu, czyli mieszkaniu Oli. Na kontrze do prostej, technicznej prawej ściany, przestrzeń około-łóżkową postanowiłem zrobić miękką, przytulną, a jednocześnie świetlistą. Trochę jak podział na aktywności lewej i prawej półkuli mózgowej. W tym celu na lewej ścianie zainstalowaliśmy dwa delikatne karnisze, na których zawisły leciutkie tiule, pod którymi ukryłem świetlne girlandy, a pomiędzy nimi miękko osadzone zostały, zwisające na jutowych sznurkach ramki. Jenak największą atrakcją tej ściany stał się bez wątpienia plakat idola naszej bohaterki, Dawida Podsiadło, który wraz z dedykacją dla Oli załatwił nasz, głęboko zakorzeniony w polskiej branży rozrywkowej, reżyser.
Kilka miłych akcentów, takich jak ciepła zasłona z modnym motywem paternalizmu liściastego, klimatyczna lampka stołowa, no i oczywiście system nagłośnieniowy Oli, który ustawiony na regale działowym potrzebował jedynie gustownego wysłonięcia plecków nawiązujących do komorowych płyt PCV użytych jako płyciny w szafie oraz szuflady w komódce podbiurkowej. Oczywiście pojawiło się duże lustro w garderobianej wnęce, dobrze doświetlający, czteropunktowy kinkiet i stojące obok doniczki z pararoślinnymi zwisami (wiemy jak to jest z podlewaniem roślin u młodzieży), surowy dywan idealnie klejący się kolerem z parkietem, miękkie krzesło obrotowe i cóż… czas było zaprosić rodzinkę do nowego pokoju Oli! Wiecie po czym poznać szczęśliwą rodzinę? Poznacie ją po tym jak wszyscy cieszą się szczęściem jednej z nich… Rodzice wiadomo, ale bracia dali pokaz nie tylko prawdziwej braterskiej miłości, ale i dojrzałej dżentelemeńskiej postawy. Wiedzą już co robić, teraz chłopaków czas by zakasać rękawy i zabrać się za ich nowy, większy pokój!…