14

Remont w 48H - [S06,E04], czyli PRL'owski zawrót głowy

PRL wraca, wiemy to już od kilku lat, ale prywatnego zaangażowania w takim stopniu u nikogo w domu jeszcze nie widziałem… Młoda para, ona dietetyczka odziedziczyła mieszkanie po dziadkach, a było to osiedle wojskowych, on miłośnik starych samochodów. Ewidentnie połączyła ich miłość do staroci, ale tych półwiecznych. Doceniam powojenny modernizm, meble powojennego ŁADu, wzory projektantów Instytutu Wzornictwa Przemysłowego oraz innych twórców tego okresu. Kiedy więc zobaczyłem u nich ogołoconego „do kości” Chierowskiego 366 i całe stado niezwykłych gadżetów, najpierw skoczyłem do góry jak Tygrysek w Kubusiu Puchatku, a następnie zwątpiłem niczym Prosiaczek, czy będę w stanie to wszystko wykorzystać?… Oczywiście, że nie będę! – stwierdziłem w sobie od razu. Przedpokój w regale na wysoki połysk z wystawką gadżetów, na dzień dobry onieśmiela. Pakiet grafik w łazience, mimo trzech „faz płytkowych” (jakieś perturbacje łazienka przechodziła, dwa razy przemeblowana, za każdym razem innymi płytkami łatana:) robi epokowe wrażenie. W kuchni nieco oddechu złapałem, wkradła się jakaś niespecjalna „nowizna”, ale już w salonie ukucnąłem zmiażdżony lawiną peerelowskich gadżetów!… Z trudem doczołgałem się do sypialni i tam już zostałem…

Trzy szafy, co jedna to ciekawsza historia, absurdalnie przedzielone komodami z ikea… to wszystko obstawione gratami i kolejnymi antykami, a na końcu łóżko, też z sieciówki. Wszystko tak ustawione, że człowiek mentalnie zgnieciony szafiastym tramwajem ma ochotę wyskoczyć przez okno. Wytrzymałem, wyprosiłem gospodarzy i czym prędzej zabraliśmy się za oczyszczanie przestrzeni. Wcześniej jednak skrupulatnie wypytałem ich co lubią, co jest dla nich ważne w tym pomieszczeniu, do czego największy sentyment mają… i z ubolewaniem odnotować musiałem, że nie tę szafę, o której myślałem zostawić mi przyjdzie, ale trudno, to ich sypialnia, a moim zadaniem jest jedynie skleić przestrzeń w funkcjonalną i spójną stylistycznie kompozycję, w której nasze gołąbeczki relaksować się będą każdego wieczoru. Jednak zanim do tego dojść miało, widok długiej, ekspresowej drogi się przed nami rozpościerał… Zaczęliśmy od elektryki, w komunistycznym budownictwie gniazdek zawsze za mało. Kluczem do pierwszego ich rozdysponowania oczywiście stało się łóżko. Idąc tropem równouprawnienia i harmonii międzypłciowej, równe podejście z lewej, jak i z prawej strony łoża planowałem. Plan był realny przy założeniu, że łóżko mieć będzie godne 140 cm szerokości, jednak czym byłby ten program, gdyby nie niespodziewane wynurzenia bohaterów tuż przed rozpoczęciem działań… „bo my to marzymy o takim szerokim łóżku 160 cm, bo jeszcze pies z nami sypia…” ?

Są takie prośby bohaterów, które z marszu oburzeniem brwiowym ucinam i takie, które pod rozwagę wziąć warto. Tu choć dalece nie po drodze mi było, uszanowałem potrzebę w nadziei, że problem pomoże mi rozwiązać specjalistyczny sklep z łóżkami, o jednoznacznie brzmiącej nazwie FabrykaSypialni.pl. Jakież mnie wzruszenie ogarnęło, kiedy wchodząc do sklepu z oddali już widziałem piękne, modernistyczne, rzec by można, błękitno-turkusowe łoże z szarymi lamówkami! Zbliżając się do niego modliłem się jedynie, aby okazało się 160ką i… jest! Mamy to! Zastępy pierzastych aniołów zstąpiły na ziemię, a wśród nich pan sprzedawca, który oznajmił uroczystym tonem, że możemy je zabrać od ręki, a do tego jeszcze obstawę dwóch aniołów monterów nam posłał, by dzieła bezpiecznej transplantacji łoża tego dokonali… Powróciliśmy więc radośnie na łono wyzwania naszego, a tu już gniazdka porobione, ściany pomalowane (na moją ulubioną biel złamaną szarością). Aniołowie łoże złożyli i pięknie wszystko się zgodziło. Gniazdka oraz wypuszczone kable na lampki nocne po obu stronach ładnie nam do stolików nocnych przypasowały, dzięki czemu idea równouprawnienia uratowana! To nic, że na planowaną część garderobianą zostało w sumie o 40 cm mniej, ale przecież tu się będzie przede wszystkim pięknie leżeć!

Na całość pomysł miałem następujący: tramwaj poprzecznie podzielić na strefy trzeba, na wejściu strefę buforową między salonem a częścią sypialnianą najlepiej zrobi nam garderoba. Procedura naturalna: wstaję, ubieram się, wychodzę do ludzi. Wracam rozbieram się i kładę do łóżka. Problem w tym, że bohaterowie do 3 szaf i 2 komód przyzwyczajeni, mogli się w tej jednej, przez nich wybranej, nie zmieścić. Moim ulubionym patentem na wszelkiego rodzaju dylematy przestrzenno-przechowywawcze jest system regałów montowanych do ściany. Miękka, gustowna kotarka zawsze uprzytulnia wnętrze, łatwo zgrać ją z zasłonami i wymienić na inne, kiedy gusta się zmienią. Patent tym bardziej zasadny, że kotary potrzebowałem jeszcze do oddzielenia garderoby od sypialni właściwej. Wiadoma rzecz, dla poczucia komfortu i pełnego relaksu nie powinno się stawiać łóżka na wejściu do pokoju, różne są ku temu przesłanki. Wyobraźmy sobie np. nocującą w salonie teściową, która o poranku pragnąc zrobić nam niespodziankę, wbija bez pukania z tacą pełną śniadaniowych frykasów… a wy właśnie ten-teges… jest szansa się ogarnąć i uratować teściową od poparzeń 1 stopnia gorącą kawą, którą w odruchu ochrony własnej moralności wzięła by z całą tacą na siebie?! No oczywiście, że warto mieć kotarę! 

Aby dodać jeszcze miękkości całej kompozycji zamówiłem niebanalne filcowe lustro i tablicę w kształcie kaktusa. Projekt pracowni Inside Oudside Shop, który urzekł mnie na targach designu przyjechał do nas z dnia na dzień z Katowic. Dziewczyny postarały się bardzo i tylko niestety kurier już nie. Podekscytowany odebraną właśnie przesyłką, czym prędzej rozpakowałem paczkę i… posypały się odłamki lustra. Nie było czasu na rwanie włosów z czapki, trzeba było szybko szklarza ogarnąć i całe szczęście, że godzina młoda była i szybko z nową taflą udało mi się powrócić. Kaktusa złapaliśmy do ściany i bardzo ładnie wraz z lustrem skomponowały nam się owe dzieła, z kultowym Chierowskim 366, który chwilę wcześniej od tapicera wrócił z nowiutkim filcowym obiciem! Lodzio-miodzio panowie, jak powiadają pingwiny, byliśmy na przedostatniej prostej…

Jakiś czas temu prężna młoda marka Twórczywo, uraczyła nas zgrabnym ledonem, czyli ledową odmianą neonu. Otóż chłopaki rozwijają się intensywnie i kiedy dostałem od nich info, że właśnie testują nowy temat „woodon” (czyli świecące drewno!), chciałem jak najszybciej pokazać go wam w programie! Przybył na czas, a moim zadaniem było jedynie właściwie wyeksponować go nad zagłówkiem łóżka. Wkomponował się on wyśmienicie między dwie latarenki adresowe, które znalazłem połamane i zardzewiałe na szafie bohaterów naszych. Potocka 35 po lewej zawisła, a Pochyła 14 po prawej, magia w czystym wydaniu…

Nic to, że już w trakcie finalnej ustawki akcesoriów, zaaferowany wcześniej tymi wszystkimi pięknymi rzeczami, nagle uświadomiłem sobie, że oryginalny zwis sufitowy jest w totalnie bezsensownym miejscu, chłopcy szybko rowek w suficie wyorali, dociągając kabel do strefy garderobianej, w której zwis ten sens miał największy i tym samym światła oraz strefy podziałem świateł zostały w pełni zdefiniowane. Piękną epokową lampę stojącą do strefy garderobiane pozostało dorzucić, sklejając ją w kompozycji z lampą sufitową dzięki drucianym abażurom. Stary regał przyścienny z VHSami do rogu przy łóżku, kolekcja peerelowskich plakatów oraz szafki podwieszone vis-a-vis łóżka z gadżetami gospodarzy zainstalowaliśmy i w zasadzie pozostało mi już tylko wołać bohaterów.

Jakież to było szczęście patrzeć jak krok po kroku, na nowo odkrywali przestrzeń, którą do tej pory dość wstydliwie nazywali sypialnią, a tymczasem: „Kotara… nie, szafa! Następna kotara… o ja, łóżko! Jakie wielkie! No to siup!”…

Do następnego

Tom

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies. W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności".