49

Pągowski u Siebie - SYPIALNIA

Coś się zmieniło w moim podejściu do wnętrzarstwa… Otóż niepostrzeżenie w moje działania stylistyczne wkradł się pierwiastek magiczny, a nawet baśniowy. Niewątpliwie ma to związek z tematem tego odcinka, czyli sypialnią, gdzie jawa oddaje lejce wydarzeń marzeniom sennym. Poszedłem tym tropem. Ktokolwiek śledzi moje poczynania wie, jak istotne jest dla mnie poczucie humoru, dzięki któremu każdy jest w stanie zdystansować się do problemów i ograniczeń związanych z urządzaniem mieszkania. Tym razem jednak poszedłem znacznie dalej…

Kiedy pierwszy raz wszedłem do tego pokoju, od razu wiedziałem, że będzie on sypialnią. Taki układ okien z ekspozycją wschodnio-południowo-zachodnią i widokiem na park nie dał nam żadnego wyboru!? Podobnie jednak jak w Pokoju Synów, była tu „fińska sauna”, czyli wszystkie ściany, podłoga i sufit w drewnie!? Kocham drewno, ale nie jestem fanatykiem… Drewno jednak zdrowe, ściany pod nim również, a mikroklimat w sypialni jest niezwykle istotny, unormowany poziom wilgotności w szczególności. Chciałem zachować drewno, ale nie chciałem tego koloru. Aby się zdystansować, wszystko pomalowaliśmy na biało, dając jedynie na podłogę szarość, w zasadzie tylko po to, by walające się co chwilę kudły naszego szarego kota, nie irytowały każdego poranka, a jedynie raz w tygodniu…

Długo dojrzewaliśmy do tego co dalej. Chcieliśmy prosto, ascetycznie, ale przytulnie. Jako pierwsze na pomoc przyszło nam Sleep EVE ze swym kultowym już materacem, o którym marzyliśmy z Panią Moniką odkąd po raz pierwszy zobaczyliśmy serię reklam z niewzruszoną szklanką soku podczas akrobacji na nim. A to przecież codzienność każdej zdrowej pary (prawda?)… Kiedy przyjechał cały komplet (materac, łóżko, poduszki, pościel) wiedzieliśmy już, że będzie to punkt odniesienia do całej reszty. Zeskanowałem kolor tapicerki i ustaliłem trzy odcienie szarości, które miały prawo pojawić się w tej sypialni. Chwilę później przyjechali na zwiady szefowie Anegre by ustalić koncepcję zabudowy garderobianej (w czym są mistrzami), choć tak naprawdę miałem wrażenie, że chodzi im głównie o moją kolekcję czapek…??

Szarość to bardzo szerokie pojęcie, które nieco się ostatnimi czasy zdewaluowało. Styl skandynawski, betony i inne materiały wybarwiane na szaro troszkę nam się przejadły. Kiedy jednak weźmiecie do ręki próbnik, okaże się, że najwięcej odcieni ma właśnie szarość! Można ją dopasować do każdego innego koloru. Szarość szarości nierówna i kiedy dobrze spasujemy jej odcień z dominującym kolorem, będzie nam pasować do wszystkiego! Z materiałami już tak kolorowo nie jest, zanim więc stanęło na konkretnym kolorze farb, pojechaliśmy wybrać zasłony i firany (oczywiście w kolorze szarym☝️) do zaprzyjaźnionej marki Vadain, której ofertę miałem już okazje dobrze poznać. Ważne to było o tyle, iż zasłony stanowić miały w zasadzie najobszerniejszy „gabaryt” zajmujący prawie 1/3 wszystkich ścian. Naprzewalaliśmy się kilogramów tkanin by dobrać te najlepiej grające z tapicerką łóżka i zdecydowaliśmy się na szarość sporo ciemniejszą od niej. Mimo iż mieliśmy już dwa punkty odniesienia do planowanego koloru ścian, dłuuugo debatowaliśmy z Panią Moniką nad odcieniem. Uparłem się na cieplejszy, wpadający w delikatną oliwkę, a dzięki trzem jasnościom mogliśmy już budować plany. Na początek postawiliśmy na najjaśniejszy, który poszedł na ściany oraz sufit, podłogę malując farbą ciut ciemniejszą. Kiedy przyjechała ekipa Vadaina i zainstalowała cudowne zasłony na elektrycznych szynach, zaczęło się robić  naprawdę magicznie… 

O zagospodarowanie przestrzeni użytkowej w szafie byłem spokojny, Anegre robi to dobrze od lat. Byłem u chłopaków na produkcji, widziałem co potrafią, ale i tak z niepokojem wyczekiwałem przyjazdu ich ekipy. Kiedy stanęła moja magiczna komoda, już byłem szczęśliwy. Gdy stanęła szafa… pojawił się trzeci wymiar! Mogłem przejść do mniejszych gabarytów… Odkąd Vzór wskrzesił projekty Romana Modzelewskiego, stałem się absolutnym fanem pierwszego z promowanych przez nich modeli, czyli RM58. Na targach w Poznaniu, pierwszy raz miałem okazję usiąść na RM57 i z marszu zakochałem się ponownie… Chcąc przybliżyć Wam historię wskrzeszenia ikony, umówiłem się na rozmowę ze współwłaścicielem Vzoru Jakubem, a szlachetne RM57 przyjechały do nas kilka dni później…? No dobra, a co ze stoliczkami nocnymi i stolikiem kawowym do designerskich foteli?! Ha… już ja wiedziałem, do kogo z  tym tematem uderzyć. W Guido byliśmy kiedyś z kamerą „Remont w 48h” i zachwyciła mnie nie tylko przestrzeń ekspozycyjna, ale i projekty industrialnych mebli ze stali i drewna. Kiedy zobaczyłem u nich nogi do stołu wykonane z giętych prętów pozostało jedynie pytanie, czy wymalują mi wygięte w ten sposób nogi do planowanych stolików.? Nie dość, że nie było to problemem, to jeszcze Marcin (właściciel) zaproponował mi drewniany blat do stolika kawowego zrobiony na wzór „niemożliwego trójkąta”! Mogłem więc spokojnie przejść do oświetlenia…

Światła przyłóżkowe, sprawiedliwie po jednym dla każdego, zwis nadstolikowy dokawowy i jakaś klimatyczna lampa stojąca. To w zasadzie wszystko co planowałem. Chciałem iść tropem polskich ikon designu, które pasować będą do foteli i znalazłem piękną lampę stojącą Tripod LED marki TAR. Młody projekt, ale okazało się, że TAR, to skrót od Tomasz Andrzej Rudkiewicz, czyli jednego z ważniejszych polskich projektantów tworzących od początku lat 80’, a jedną z ikon tamtego okresu jest projekt lampy Reflex jego autorstwa, który również został wskrzeszony i zapragnęliśmy by właśnie te lampy przyświecały naszym wieczorom w sypialni! A że chciałem mieć wkład własny w zaaranżowaniu ich systemu podwieszania, wymyśliłem proste, ale niezwykle skuteczne gięte pręty jako stelaże dla lamp. W ich wykonaniu pomogło mi kochane Guido… Zalegliśmy na łożu i spoglądając na to wszystko nabraliśmy przekonania, że nieco pustawo jest na ścianie nad łóżkiem, oraz na ścianie nad komodą… Standardowo większość umieściłaby pejzażyk nad łóżkiem i galerię zdjęć rodzinnych nad komodą. Chcieliśmy nieco ocieplić i spersonalizować wnętrze, ale nie kosztem klarownej ascezy, a że zainstalowane już światła dawały bardzo klimatyczne oświetlenie strefowe, pomyślałem „a co gdyby tak nad komodą zawisł świetlisty okrąg?”? Sam siebie namawiać nie musiałem, więc ten okrąg wykonałem (co i jak zobaczcie w odcinku). Nad zagłówkiem zaś pojawił się na wskroś autorski (intymny wręcz) dyptyk typu całun, nazwany przez jedną z obserwatorek profilu mego na FB  „pocałunem”...?? 

Minęło już kilka nocy i poranków w tym magicznym miejscu i powiem Wam tak… Ważne są w sypialni nie tylko komfort oraz przytulny klimat, ale i pewnego rodzaju konsekwencja stylistyczna, która bardzo pomaga uporządkować myśli przed snem oraz uwypukla jakże pożądaną klarowność poranka. Tego doświadczamy najpełniej… 

Do następnego 

Tom

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies. W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności".